Wyjazd na mecz z rezerwami Śląska był w dwójnasób - ostatni. Ostatni mecz wyjazdowy Hutnika w jakże burzliwym pod wieloma względami, acz pozytywnie zakończonym, sezonie 2022/2023. I zapewne ostatni na Oporowską - miejsce które kiedyś było świadkiem walki o Mistrzostwo Polski i meczów Reprezentacji, a obecnie straszy ruderą.
Dzień wcześniej, w wyniku meczów rywali, zapadły rozstrzygnięcia. Hutnik zapewnił sobie utrzymanie, o którym mało kto marzył w sytuacji pośpiesznego przywrócenia do rozgrywek, a potem po fatalnej passie źle prowadzonej przez Paszkiewicza drużyny. Rezerwy Śląska natomiast żegnają się z II ligą i kto wie czy w ogóle dalej będą funkcjonowały.
Mecz zaplanowano na jedyną akceptowalną dla nas godzinę. Głupio było więc nie przyjechać. Co prawda samo południe w słoneczną niedzielę groziło bardzie poparzeniami niz emocjami sportowymi. Ale jak można to trzeba jechać.
Z tego samego założenia wyszło kilkunastu kibiców, w tym także przyjaciół z Magdeburga.
Mecz - piknik. Decyzji personalnych Świętego Boboli nawet nie ma co komentować. Bardziej ekscytujące było parkowanie w krzakach przed meczem, niż obserwowanie ofensywnych poczynań naszych graczy. OK - sukces jest czytaj utrzymanie, ale do taktyki, szczególnie ofensywnej można mieć wiele zastrzeżeń. Żeby nie powtórzyła się Szydełkomania, która skończyła się wiadomo jak źle.
Weekend i tak sportowo nie rozczarował, chyba że kibiców Borussii Dortmund. A w trakcie wrocławskiego opalania przychodziły sensacyjnie miłe wiadomości z krakowskiej ulicy Reymonta. Za tydzień zapewne też nie mecz ze Zniczem będzie najciekawszy.
Po meczu jeszcze pogaduszki z filarami naszej obrony i wracamy szybko do Warszawy ze względu na inne obowiązki niedzielne. Podsumowanie wyjazdowej rundy zasługuje na oddzielny opis. Może on nie być tym razem specjalnie miły dla niektórych decydentów Hutnika ... wiec może nigdy nie powstanie ....
a jednak powstał TUTAJ
ความคิดเห็น